Nie przestanę oddychać...
I znowu ból zadajesz mi milczeniem
Rozmawiasz z nimi, a mnie nie zaszczycisz
nawet spojrzeniem
Traktujesz mnie jak śmiecia, słowo dawno
rzucone i nieważne
A w moich oczach tylko błaganie do ciebie i
smutki niepoważne
Śnię o tobie w krainie szeptów mych
nieskończonych
Wśród westchnień, wspomnień, marzeń o tobie
już zakończonych
Ogarniam melancholią dzień, w którym
pierwszy raz w twe oczy popatrzyłam
I w spojrzeniu tym jeszcze raz, na nowo się
jak feniks odrodziłam
Staram się usunąć myśli o tobie, luki w
pamięci tęsknotą pozapychać
Lecz wiem, że się nie da, nie przestanę
oddychać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.