(nie) szczęście / proza
Może lepiej byłoby gdyby mi pomógł, chociaż
stojąc w wielobarwnych ogrodniczkach
(pamiątki po reszcie pokoi) wygląda tak
uroczo. Tonąc w siatkach pełnych
przepysznych, kalorycznych dań, wracam
jeszcze bardziej zmęczona, niż przed
wyjazdem. Niosę także pozdrowienia.
Oczywiście dla niego, moich trzech kociaków
i dla tej sąsiadki spod ósemki, która to
nam ten remont sprawiła. Mama bardzo ją
lubi. Może dlatego, że kręcą ją specyficzne
rzeczy. Owa staruszka przyprawia mnie o
ataki serca, udaje tak sympatyczną i ciepłą
osobę, że można by ją schrupać razem z
przepysznym sernikiem mojej mamy, a mam
wrażenie, że te całe fatum to ona nade mną
zawiesiła. Często zdarza jej się nie
zakręcać wody, a przecież pieniądze nikomu
na drzewie nie rosną. Swoją drogą kiszki mi
marsza grają, bo nie wiedzieć czemu nadal
stoję zapakowana torbami po nos przy progu
i patrzę jak On maluje mi zalany sufit, a
zapach wspomnianego sernika wciąż podjudza
moje zmysły. Aż strach odłożyć na stole te
smakołyki, w końcu małe, zwinne głodomory
tylko czają się na jakieś "drapane", jak
mawiał często mój ojciec. Był bardzo do
niego podobny, miał równie silne ramiona,
przenikające spojrzenie i kudłatą czuprynę,
chociaż mój wybawca robi o wiele lepszą
herbatę. Jest ona tak gorąca, lecz pełna
smaku, że nie sposób się nie poparzyć. Mam
nadzieję, że tata mi wybaczy, w końcu
zawsze faworyzował mnie za przesadną
szczerość, bo przede wszystkim - wkurzała
mamę. Lubili się droczyć od kiedy sięgnę
pamięcią i o ile mnie ta pamięć nie zawodzi
co roku o tej porze było już biało i
ciemno. Tegoroczną zimę w kościach czułam
już dawno, choć dopiero teraz ubrała
pobliskie dęby w biały puszek. Nawet
szczypanie w nos jest całkiem przyjemne,
skoro wiem, że On poczeka tutaj jeszcze aż
farba wyschnie, by nałożyć drugą warstwę.
Herbata nie uzależnia (choć pijąc tę, nie
jestem pewna), więc upajam się nią w jego
towarzystwie na okrągło. Zawsze mogę
udawać, że wciąż mi zimno, a przecież
wszystkie swetry są w dużych kartonach po
sprzętach AGD w piwnicy, przygniecione
stertą pajęczyn. Nie jestem niechlujna,
tylko brakuje męskiej ręki, która by
szczurów się nie bała.
- Więc zawsze możesz mnie przytulić -
pomyślałam głośno.
Jednak polubię tę staruszkę spod ósemki.
Komentarze (7)
:-) świetne mini opowiadanie :-) wciąga :-)
Pięknie napisane Shisho!! przymierzałam się również do
prozy, troszkę się obawiam, ale może kiedyś spróbuję?
Pozdrawiam cieplutko :))
I ja już lubię tę staruszkę.
Ona chyba wiedziała co robi:)
Bardzo ciekawie i ładnie.
Pozdrawiam:)
Podoba mi sie, nawet bardzo :)
a i ja oddam swój głos, bo przeczytałam z wielką
przyjemnością - cieplutko pozdrawiam:)
a i ja oddam swój głos, bo przeczytałam z wielką
przyjemnością - cieplutko pozdrawiam:)
Dla każdego miejsca starczy
w końcu portal ten nie po to
żeby brew drugiemu zmarszczyć
lecz by tworzyć coś z ochotą
Właśnie:) Mi sie tam podoba dobra życiowa proza:)