Nie wiedząc nic o Bogu
Ludzie modlili się już od progu
Tuląc święconą wodę w dłoniach
A ja nie wiedząc nic o Bogu
Krew wycierałam ludziom na skroniach
Włodek też był dziś w kościele
Jak niedziela, to wypije
Żonę, dzieci w domu zleje.
Księdzu żuci się na szyję.
Pieje już od rana kogut
Na poranną mszę nas budzi
A ja nie wiedząc nic o Bogu
Ukochałam sobie ludzi.
Wciąż za mało im jest swobód
Spowiadają się co tydzień
A ja nie wiedząc nic o Bogu
Grzechy swoje dobrze widzę.
Choć opaskę mam na oczach
Ciągle patrzę mimo tego
Jak czerwienią się przeźrocza…
Nie na krew.. Na coś gorszego.
Pani Ania oraz Kasia
Zawsze się na tacę zrzucą
Lecz by pokój w sobie zasiać
Nie ma mowy! Wciąż się kłócą.
Wrogo patrzą tak na siebie
Uśmiechają się szyderczo
Ja nie wiedząc nic o niebie
Nie przebaczę dziś mordercom.
Terroryści i zboczeńcy
Zło dostrzegam w ich spojrzeniach
Ja nie wiedząc nic o Bogu
Boso stąpam po kamieniach.
Ja nie umiem tej miłości
Składać w modlitwy od nowa
I nie umiem jej wyrazić
W prostych słowach.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.