Nie wstanę...
Co mi przyniesie dziś poranek,
nie dowiem się, zanim nie wstanę.
Sprawy od dawna rozgrzebane,
a może całkiem zapomniane.
Kołderka ciepłem jeszcze kręci,
na dworze wiatr noc już przegania.
By wstać specjalnie nie mam chęci,
chociaż też nikt mi nie zabrania.
Co mi przyniesie dzień nowego,
nie dowiem się zanim nie wstanę.
W stawaniu tyle jest przykrego,
zwłaszcza, gdy trzeba wstać nad ranem.
Poduszka pachnie nocnym potem,
sen przypomina o marzeniach.
Chyba położę się z powrotem,
wolę leżący stan doceniać.
Bo co mi może dać dzień nowy,
tylko kłopoty, i zgryzotę.
Ja do tych rzeczy nie mam głowy,
i by wstać mniejszą wciąż ochotę.
Oczy w połowie są przymknięte,
sen ma przewagę nad mym ciałem.
Jakie to życie bywa wstrętne,
nie wstanę… zresztą … wstać nie
chciałem…
Komentarze (8)
Jsk wstaniesz, to się dowiesz...i tak kiedyś
leniuchowanie przyjdzie skończyć ...pozdrawiam ciepło,
ja nie lubię długo leżeć...wyskakuje ochoczo, by nowy
dzionek witać uśmiechem...
Czasem tak się ma. Pozdrawiam
Przepłynęłam przez wiersz, jak zawsze u ciebie. Czytam
zawsze, nie zawsze komentuje ale niezmiennie podziwiam
:)
A ten wiersz przeczytam sobie jeszcze jutro rano :)
Pozdrawiam ciepło :*)
Witaj Tadku:)
Jak ja bym chciał mieć ten dylemat:)
Pozdrawiam:)
Interesujący i życiowy wiersz, pozdrawiam :)
Jeden nie wstanie, drugi nie wstanie,
będzie zupeczka, gdzie drugie danie?
Pozdrawiam Grand. Śpiochów ci u nas dostatek.....
Fajny wiersz i zatrzymał:)pozdrawiam cieplutko i
wszystko najlepszego z okazji Dnia Mężczyzny:)
dziś sobota- można dłużej poleniuchować w łóżku. Ale
wiersz ma bardziej filozoficzny wymiar.