Nie wyrzucę z siebie siebie
Nie wyrzucę siebie z siebie nie wyrzucę
W szkole życia od małego nad przepaścią
Od krawędzi do krawędzi tak jak uczeń
Całe życie zwykłą lekcją wychowawczą
Od strapienia do sumienia kręta droga
Nikt nie umie dzisiaj tego wytłumaczyć
Kto mi wmówił że mam w sobie swego wroga
Że nie wolno że nie wolno mi inaczej
Nadał własne nazwy rzeczom obojętnym
mylne kształty kształtom a kolory barwom
I bez tego świat wydawał mi się piękny
Teraz kiedy widzę tylko go na czarno
Śladu nie ma po kształceniu ustawicznym
Horyzonty poszerzyło mi cierpienie
To co ważne znika w trybie błyskawicznym
Wartość życia dziś właściwie nie
istnieje.
Gregorek, 29.9.20
Komentarze (6)
Melodyjnie
i bardzo gorzko...
W wielu kręgach właściwie tak jest, ale nie wszędzie
na szczęście...
Pozdrawiam
Ciekawe dywagacje... moc pozdrowień
Ekspresyjny wiersz.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem...
Pozdrawiam serdecznie.
Wyczuwalna gorycz i smutek płynie z wiersza.
Pozdrawiam:)
Jestem pewna, że wolno inaczej niż wszyscy - w zgodzie
ze sobą, nie krzywdząc ani innych, ani siebie.
Pozdrawiam serdecznie, życząc uśmiechu w sercu:)