Niebieska autostrada
Po niebieskiej autostradzie
Krążą gwiazdy we wszystkich kierunkach.
Czasem myślę, że są takie same;
Koją rany w snu pocałunkach.
Mkną jak marzenia w górę,
Srebrzą się jadąc do codzienności,
Szybsze niż myśli człowieka,
Niosące spełnienie miłości.
I kiedyś to one przyniosły Papieża,
One same go zabrały.
Już umarł w wielkiej żałobie -
Gwiazdy go odebrały.
To Bóg go przysłał w swojej dobroci,
Wywyższył jego ojczysty kraj.
Dziś Polska opłakuje człowieka,
Tego, co przyniósł jej raj.
Na niebieskiej ulicy
Wciąż mknie gwiazda za gwiazdą.
Czy one dziś niosą szczęście?
Człowiek uwił swe gniazdo...
A łzy płyną policzkami
Jak rzeką bystra woda
I czasem ktoś się uśmiechnie.
Raz wraca serca pogoda.
Słońce zachodzi krwisto.
Jak krwawa jest dziś autostrada?
Ile wypadków, śmierci, kolizji?
Lecz nie dla Ciebie porada.
Człowiek wciąż jest mądrzejszy,
Świat się usuwa na dalszy plan.
A może któryś zrozumie aluzję?
Życie się kończy nam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.