Niebieski potwór ocean, 3.
W nadmorskim mieście zapadła noc-
wybrukowane ulice
lśnią w perłowym świetle
gwiazdy drżą
jak srebrne serca dzwonków.
Ze snu wyrwała mnie pieśń
niesiona przez wieczorne powietrze
tajemnicza i nieziemska
jak cisza w podwodnych grobowcach.
Zaniepokojona, wybiegłam z sypialni
mijając moje siostry
śpiące jak lalki
w białych koszulach
na ciche ulice
czarne okna, w których księżyc przegląda
się
jak w weneckich lustrach
Biegłam, w słodkim zapachu morza
jak w narkotycznych oparach
a w oddali powoli wyłaniał się
port, czarne sylwetki statków.
Wtedy zobaczyłam je- zawieszone na
hakach
olbrzymie, lśniące od wody
jak głazy oszlifowane przez fale
ciała morskich wędrowców
teraz udręczone i martwe.
Słyszę wciąż tę żałobną pieśń,
płynącą z czarnego serca oceanu,
przenikającą sny i wieczorną mgłę,
lament morskich kapłanów.
Komentarze (2)
ładny wiersz...pozdrawiam;)
Przypomina film "Niemożliwe". Podoba mi się,
wyrzuciłabym rymy. W tym podniosłym, dramatycznym
tonie-nie pasują.Pozdrawiam@