Niech milczą zegary
Nie wracam jeszcze w moje strony
tam gdzie na moście
spinającym oba brzegi rzeki
w letni skwar południa
miłość po raz pierwszy zaszumiała mi w
głowie
tam gdzie przystawałem czasem
w cieniu kościelnej wieży
i głowę zadarłszy
próbowałem myślami świat objąć cały
W moim ciele dziś niemoc drzemie
i żal się we mnie rodzi
gdy myślę o tobie miasto moje
bo choć mam ludzkich westchnień
tysiące obok
i ulic ciężkie oddechy
to nic nie wypełni tej pustki po tobie
Po nocach ciężkich od trwogi
podczas których śnię
że opuszcza mnie poezja
a bramy miasta przede mną zatrzaskują
cóż pozostaje innego
jak wsłuchać się
w szepty przydrożnych domów
i czas odmierzać
według dalekobieżnych pociągów
Wszystkim zegarom miasta
nakażcie milczenie
i tym kluczem nakręcanym
z duszą skrytą w czeluściach drewnianych
nucących pieśni o krainach nieznanych
gdzie nocny portier
ze snem błyszczącym w zmęczonych oczach
wyciąga dłoń po drobne
i tym całkiem nowym
tym bez duszy
martwym już za swego lichego życia
Niech milczą kiedy będę słuchał
spokojnego oddechu miasta
Manuel del Kiro
Komentarze (1)
Wiersz ma coś w sobie.
Widzę wyświetleń wiele, ale teraz po roku mój pierwszy
+ i komentarz.
Kurcze co jest nie tak?