Niechciana miłość....
Pojawiła się
wieczorem czy też z rana ,
całkiem nagła i jak
grom niespodziewana,
jak deszcz ziemi
świeża i oddana,
i jak piorun przez
nikogo niechciana....
Nie pytała czy ją
ktoś chce czy ją woła,
taka była wtedy
tkliwa i wesoła,
chciała dawać to co
miała najlepszego,
nie wiedziała ,że
tak kochać to coś złego....
Pomyślała:"mogę
kochać za nas dwoje,
swym uczuciem zgaszę
Twoje niepokoje",
nie sądziła,że tak
ważna jest oprawa,
bez oprawy to w
miłosci trudna sprawa....
Więc kochała jak
umiała najgoręcej,
póki sztylet nie
ugodził wprost w jej serce,
a wybranek od ran z
wstrętem sie odwrócił,
i niechcianą
miłość w kąt zranionych uczuć rzucił...
...........................................
...........................................
..........
Już nie krzyczy
chociaż ból jej serce ściska,
chociaż słonko
tuli miłość jak kołyska,
teraz tylko cicho
szepcze pacierze,
czy niechcianą
miłość ktoś do serca zabierze?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.