(nie)czystość
Kładę dłoń na twej skroni
Zamykam oczy by odnaleźć marzenia
Krótka historia pisana powoli
W skrytości ciał delikatne westchnienia
Brak słów bezcelowych
Milczenie uwalnia skrywane pragnienia
Mowa ciał zespolonych
Ukradkiem w namiętności wymieniane
spojrzenia
Jak nie znieważyć Boga świątyni ?
Jak cię docenić w marnych mych dłoniach
Nie chcę zbezcześcić Boga świątyni
Pozostanę więc na razie na idyllowych
marzeniach
i
Poczekam przyszła żono do
„naszej” godziny
(...) Jesteś dla nas żeglarzy jak gwiazda zaranna (...)
Komentarze (2)
Malo mezczyzn ma takie podejscie do kobiety,
szczegolnie w fizycznym jej aspekcie...wiersz naprawde
piekny..:)
pięknie śpiewa nabożnie wiersz podnosząc cześć kobiety
na wyżyny.Piękny pean Brawo!