Niedomknięte okno
Gdy Cię przy mnie nie ma Kochanie
To boję się zasnąć sam niesłychanie
Każdy szmer, dźwięk potęguje nastrój
grozy
Zadaje mi się, że słyszę katorżników
łańcuchy
Za oknem widzę, wisielców powrozy
Zdaje mi się, że przez moment widziałem
twarz Kostuchy
Za oknem widzę, orszaki diabłów
rozszalałych
Zdaje mi się, że widzę, jakieś nieziemskie
potwory
Za oknem, słyszę skowyt duszy obłąkanych
Zdaje mi się, że widzę wokół nocne zmory
Za oknem, świat koszmarny mi się wydaje
Zdaje mi się, że ten świat na moja duszę
nastaje
Chce porwać mnie w swoją bezdenną czarną
czeluś
Bym okropnym potworem stał się już od
dziś
Zdaje mi się, że przez niedomknięte okno
Zwęglona ręka się przedostaje
Że okno na oścież klamką otwiera
Że do pokoju wpuszcza całą nieziemska
duchów zgraję
Że na podłodze cień tych wszystkich postaci
się kłębi
Czemu moje ciało się coraz bardziej
ziębi?
Czemu kołdra w trumienny całun się
zmienia
Łóżko w trumną się staje...
Lecz, wszystko się w jednej chwili
zmienia
Co nieziemskie i okropne natychmiast
ulatuje
Bo wróciłaś do mnie Kochanie....
Przy Tobie nic na zewnątrz grozy we mnie
nie budzi
Przy Tobie czuję się taki bezpieczny
A nie samotny i odrzucony
Nie zostawiaj mnie nigdy samego, to zły
demon się we mnie nie obudzi....
Pamiętaj, wychodząc zamknąć zawsze okno i
zapalić światło
By życie po bezsennej nocy ze mnie nie
uciekło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.