Niedosyt...magicznej chwili
Kiedy zbliżasz się do mnie
całe moje ciało odmawia mi
posłuszeństwa.
Przyciągasz mnie do siebie, a ja
uginam się pod Twym ciepłym spojrzeniem.
Serce wystukuje swój własny rytm,
zagłuszając dźwięki muzyki.
Usta zachłannie lgną do Twoich
jakby nigdy nie całowały.
Ręce starają się poznać
każdy zakamarek Twego naprężonego ciała.
Świat wiruje wkoło, a wraz z nim tysiące
motyli...
Tracę poczucie realności,
rozpływam się w bezkresie szczęścia...
Ogarnia mnie bezdech, cisza...
Czuję Twoje ręce na mych piersiach,
stały się one nabrzmiałe od dotyku Twych
delikatnych palców,
ciemnieją, sztywnieją pod naporem Twego
języka.
Twój wszechobecny dotyk mnie zniewala...
Zapach, smak...
Każdy zmysł się wyostrza...
Zawsze szeroko otwarte oczy
nie są w stanie unieść przymkniętych z
rozkoszy powiek.
Magia tej chwili kusi, prosi o jeszcze,
błaga o całkowite zjednoczenie.
Trudno się oprzeć tak wielkim emocjom,
ogromnemu pożądaniu,
dzikości ciał,
szałowi serca i umysłu...
jednak...
zostawmy coś na
Kolejny Pierwszy Raz...
Rozpalony ogień ciała będzie trwał w mojej duszy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.