Niedziela
Wyszedłem na bezwiersze.
Czułem się w domu znużony.
W życiu te rzeczy - najpierwsze,
zbyt często, wchłaniają - androny.
Więc w sumie, dobrze zrobiłem,
przy wyjściu trzaskając drzwiami.
Z myślami się wcale nie biłem,
szedłem, ot tak - ulicami.
Z odwilżą szedłem przed siebie,
choć styczeń, to deszczyk siąpił.
Szarość się snuła po niebie,
do knajpy by człowiek wstąpił.
Dziś w nosie miałem odloty...
Zbyt gwarno przy barze bywa.
Na wódkę - nie miałem ochoty,
może... na jeden łyk piwa.
Ale o czym ja teraz prawię,
gdy pluchą wiatr wokół dmucha.
Istotne to, co na jawie,
nie zaś persony stan ducha.
Wyszedłem wszak na bezwiersze
odetchnąć... choćby zgnilizną.
I co(?) mnie w zamian spotkało...
Bezwiersze - tuż pod siwizną.
excudit
lonsdaleit
01:17 Poniedziałek, 23 stycznia 2012 - ...
Komentarze (14)
;-) no tak wywiało wiersze z głowy a rymy zamokły ;-)
Swietny wiersz :))
W niedzielną pluchę zawierszył na bezwierszu -
wierszem.Pozdrawiam:-)
jeśli tak wygląda 'bezwiersze' to środa i czwartek
jak?
Niedziel wiele, aury różne... Oby lepsze przyszły
później! Pozdrawiam serdecznie Autora.
Panie lonsdaleit,
uwielbiam pana bezwiersze
i wogóle lubię ten pański luz.
Świetny wiersz!
Pozdrawiam:))
może zbyteczne to trzaskanie drzwiami, co do reszty
spedzonego dnia..ok
po przeczytaniu twojego wiersza tak się zastanawiam
jak wyglądają pozostale dni tygodnia
Och, jak lekko zabrzmiało w przekazie... Ukłony :)
Ekstra. Chyba się przejdę...:))) Pozdrawiam cieplutko.
zuza123 - zuzo... pod siwizną, a nie przed ;)))
Witam. Supeeeer. Pozdrawiam.
Może warto by innych wysłać na takie "bezwiersze":)
Wspaniały!Pozdrawiam serdecznie+++
niesamowite jak można utożsamiać się z peelem - dla
czytelnika to największa radość; w dodatku wiersz
napisany bezpretensjonalnie, lekko - ot, jakby autor
mówił :) i jeszcze ta puenta, i to /bezwiersze/...
weno, trwaj!