niedziela w Kołodnym
opłyń mnie strumyku dookoła
w mojej wyobraźni są ostatnie krople
o smaku jesiennej ryby
w herbacianym lustrze
brzeg zieleni i stara owdowiała brzoza
dwie sarny stare panny
plotkują pod chatką szeptuchą
w taki dzień nie robię zdjęć
wolę uciec z moją kapuścianą głową
i rozpłynąć w kolorach doczesności
nie mam mnie
mogę być Twoim autem
ukochanym modelem zgrabnego rocznika
martwym kelnerem podającym kawior
a kiedy wracam las jest pełen grzybów
które z zapałem wyrywają ludzie
Muchomory
Komentarze (2)
No tak, bo ludzie Muchomory - zatruwają życie -
czytając ten wiersz, przed oczami miałam "Święte
miejsce" nad Rowspudą - jest tam równie pięknie, cicho
i tak bardzo pradawnie.
A drzewa pamiętają.
Jak ta stara, owdowiała brzoza.
Jest niemym świadkiem tragedii,
tego co się tam wydarzyło.
Piękny wiersz.