Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Niedziela, przed rzezią

Prześwietlony niedzielny poranek,
dobry dzień na przeobrażenie,
na siwej czuprynie Zosimosa, złotym polu.
odważne powieki powoli się otwierają,
łaskotane niemowlęcym paluszkiem
Święta Maria wywyższona na wężu
rozpuszcza w około drgające promyki,
iskierki z małym elektrycznym ładunkiem.
Diabelski żarłacz Megalodon
wyłapuje je do paszczy, pożerając,
bramę na wieki zamyka złamanym językiem,
dziurki na jego śliskim cielsku
wypromieniowują strawioną światłość,
kolejną filmową projekcje
na białym prześcieradle.

Dziś słońce jest przy nadziei,
czterdzieści stopni w cieni
upał wytapia ostatnia krople potu
gorejący krzak wiję się w spazmach
prorokuje dla głuchych.
Dziadek Walentyn i brat Bazylii
w Getsemani po wszystkim
potrząsają pustymi konewkami
oliwki poszczą,
nie wypiją za świętość dnia siódmego.

Przy pańskim stole, trwa komunia
serca i serduszka drgają prawie równo,
stygną bratnie dusze,
nasłuchując sekretnych dźwięków
prasowanych kołnierzyków,
aksamitnych rękawiczek,
rajtuzków do połowy brzucha naciąganych,
strzelających szelek,
pastowanych trzewików.

Żony, babcie, siostry,
chwytają dłoń Świętego Tomasza
poczuły jak jego palec
porusza się w ranie Chrystusa.
Makowa rycerka w czerwonej chuście,
chłoszcze palemką plątaninę gorących węży
prorokując w radosnym transio czasach bez zarazy.

Mały rodzinny pochód wyruszył
dwadzieścia minut do mszy
dzwonią ząbki jak małe kołatki
oznajmiają, nadchodzimy!
Wykrochmaleni panowie, pokolorowane panie
objawiają się zjawy w obłokach kurzu,
już centymetr nad ziemią
lewitują dzieciaki.

Widać kościółek
z kilkoma obdarciami naskórka,
stoi tak od wieków
imitując boski ład
wyznacza centrum wszechświata,
drogę do miłości
w tą niedzielną godzinę.

Dziadek Walentyn skończył opowieść
o najbardziej niekształtnym
i potężnym pomidorze
jakiego udało mu się wyhodować,
babcie zagłaskały już Jezusika z kapliczki.

Świątynia zamieniono na posterunek,
dzikiego wojska z oddziału Oborotem.
Dowódcą o pseudonimie Vovkulak,
wywyższył mszalny kielich pełen krwi,
sączącej się z główek niemowlaków
wiszących na ramieniu ukrzyżowanego
jak bombki na choince.

Drewniane ławy zajęły kreatury,
w skórach zdartych ze zwierząt,
z kościelnych nawach leżą
poćwiartowani wierni, mali i duzi.
Siekiery, piły, młotki dzwonią coraz głośniej,
wojskowy chór wykrzykuje,
bracia Polacy
wasze słońce już nie wzejdzie
zostało abortowane raz na zawsze

Pamięci ofiar Krwawej Niedzieli na Wołyniu. http://pl.wikipedia.org/wiki/Krwawa_niedziela_na_Wo%C5 %82yniu

autor

pro-gnostyk

Dodano: 2014-04-17 13:29:57
Ten wiersz przeczytano 778 razy
Oddanych głosów: 1
Rodzaj Bez rymów Klimat Zimny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

najdusia najdusia

Popraw tytuł: ,, rzezią ,,

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »