niedzielny bezsen
W krysztale snu obracasz moją dłoń
słowa na wieczór ułożyłaś przy bieliźnie
Przepraszam zaspałem
nawet Ikar za oknem przerwał swój lot
upity wileńskim balsamem
Życie ma być przyjemne
jak odgłos zaokiennej harfy
jak Twój pocałunek
teraz dotykamy nieba
pustki w której tykają odległe gwiazdy
raniąc nas nieskończonością
w kolejny poranek szukam dłoni
szukam Ciebie
nieistnienie jest oznaką codzienności
jak brak nieba w poniedziałek
autor
marekg
Dodano: 2018-02-25 08:11:08
Ten wiersz przeczytano 622 razy
Oddanych głosów: 13
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
To jest świetne pozdrawiam
Fajny wiersz i podoba się:)pozdrawiam cieplutko:)
Do Ciebie zawsze niezawodnie przychodzę po POEZJĘ.
Pozdrawiam :)
Mało który Ikar przyzna się. Na pewno nie ma za złe,
bo całość jest ważniejsza. I poranek. Pozdrawiam
Pięknie podany smutek!
Pozdrawiam :)
Wiersz z podobaniem.
Pozdrawiam serdecznie :)
Podoba się.
Pozdrawiam :)
dzieki marcepani...kawo poranna spacja .ok
Pięknie :)
Nastrojowo i refleksyjnie, jak zwykle jest
odniesienie do miejsca "wileński balsam" - podoba mi
się wiersz (ale bez sen - zdaje się razem).