Niemozliwość
Nie mógł zrezygnować z życia
Nie potrafił go pożegnać
Nie mógł być tylko Śmiercią
Nie kosa, lecz miecz jego bronią
Ale i z tym nie mógł zerwać
Nie mogł się tego pozbyć
Był tym kim był
Przeklętym, czy nie, ale sobą
Próbował oczywiście
Świat długo radził sobie bez niego
Mógł i teraz sobie radzić
Śmierć żył sobie i zwiedzał świat
Prośbę usłyszał z daleka
Głos starca: " Zabierz mnie
Swoje przeżyłem
Teraz cierpię przykuty do łożka"
Kosa sama pojawiła się w dłoni
Usta same wypowiedziały zaklęcie
Już był przy łóżku
Patrzył jak starzec uśmiecha się
Cieszył się z jego przyjścia
Cieszył, że już odchodzi
Cieszył, że to nie tak strasznie
że przybył po niego właśnie on
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.