Nienawidzę...
nianawidzę porannego wstawania
bo po co to mi
nienawidzę tego przyklejonego uśmiechu do
mojej twarzy
bo jest taki sztuczny
nienawidzę zieleni moich oczu
bo nie ma w nich nadziei
nienawidzę mojego ciała
bo nie mam już w nim żadnych sekretów
nienawidzę tamtej grudniowej zimowej
nocy
bo z dwojga nas..to tylko Ja odkryłam swoje
ciało z miłości
nienawidzę tego zakazanego dotyku
bo był dotykiem nie danym nam
nienawidzę tych wieczorów u Ciebie
bo tak bardzo pragnęłam aby się nie
skończyły
nienawidzę naszych pocałunków
bo nie płynęły one z głębi Twojego serca
nienawidzę Twoich oczu
bo ciągle patrzyły na mnie tylko z
pożądaniem...ciała
nienawidzę tych naszych spotkań na naszej
ławce
bo byłeś wtedy taki niewinny
nienawidzę tej granatowej koszulki, w
której chodze u Ciebie
bo tak cudownie pachnie Tobą
nienawidzę Twoich dłoni
bo tak doskonale znają moje ciało
a najbardziej nienawidze tego, że wcale
tego wszystkiego
nie nienawidzę
bo tak bardzo jestem słaba...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.