Nienawidzę cię tak, że aż kocham
Wyrwałam ze swoich oczu
myśli o tobie…
zakorzenione tkwiły w źrenicach
świdrując umysł bezlitosną ciszą…
wykasowałam pamięć,
ot tak zwyczajnie jakbyś nigdy
… nie istniał,
… nie dotykał,
… nie kochał…
tylko serce tęskniło za tobą,
łkając cichutko w piersi- cóż za
nielojalność…
wycięłam je lodowym świtem
i wysłałam w prezencie Bogu
- niech zobaczy coś pięknego…
W końcu spokojna i szczęśliwa
dotknęłam swej twarzy wyczuwając
ciebie na mych liniach
papilarnych…
…dobrze, że jesteś kochanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.