nienazywanie
usiłuję nie nazywać Rzeczy po imieniu
z szacunku przed jej pratajemnicą,
lecz ciekawość uparcie czyni mnie
drapieżnikiem koczującym u wrót zeriby,
odurzonym przez aromat cudzej krwi.
gdy pod palcami wybucha puls sedna,
gdy dotykam gorącej istnieniem powłoki,
gdy akceptuję zachłanność z jaką
wyszarpujesz sekundę po sekundzie
- podświadomie już słyszę milczenie.
lęk przed chaosem, lęk przed harmonią,
listą nieobecnych, tłumem czyszczących
pierzaste garnitury z odłamków chmur.
czym jest moja naiwna bezradność wobec
twojego tutaj i teraz? nie nazwijmy tego.
Komentarze (1)
....będąc obserwatorem życia, trudno nie zbliżyć się
do zagrody z ciernistych krzewów...trudno jest oprzeć
się ciekawości...
... nie ma odpowiedzi...pytania pomiędzy chaosem a
harmonią są zawieszone....
wiersz dojrzały, przemyślany...trudny...
z uznaniem punktuję pozdrawiajac liści szelestem.....