Nieobliczalny los …
„Kap, kap … stuk, stuk
…
Obijają się o blat biurka moje łzy
Spływają po policzku cichym potokiem
Tryskają nimi moje smutne oczy
Błądzę wśród jasnych gwiazd wzrokiem.
Znajduję tą, którą zapaliłem pewnej nocy
Na granatowym błękicie horyzontu
Dla Ciebie, by przekazać cześć mojej
mocy
Tobie, śpiącej po drugiej stronie nocnego
frontu.
By oświetlała Twojego snu drogę
Którą kroczyliśmy we dwoje
Aby starła w pył Twoją trwogę
Byś wpadła w objęcia moje.
Tyle razy wybieraliśmy się na przejażdżkę
po mlecznych drogach
Trzymając się za ręce patrzyliśmy sobie w
oczy
Pamiętam, jak siedziałaś mi na nogach
Pytając, jak nasze życie dalej się
potoczy.
Piękne były nasze nocne spotkania
Wypełnione namiętnością Twojego ciała
Miłości słodkich pocałunków skradania
Nigdy nie chciałem, abyś mnie nad ranem
opuszczała.
Kap, kap … stuk, stuk …
Kolejne łzy niczym meteor spadają
Bo były to tylko sny i marzenia
Nasze spojrzenia się nie spotkały i raczej
nie spotkają
Nigdy nie dojdzie do ich spełnienia.
Ponieważ los, który złączył nas
niespodziewanie
Okazał się jak zwykle draniem
Napisał kolejne krótkie opowiadanie
Które ma się zakończyć gorzkim
rozstaniem.
Mijają godziny naszego niedoszłego
spotkania
Zarezerwowane tylko dla nas, lecz nie
wykorzystane
Zagarnięte przez okrutnego demona
rozstania
Najprawdopodobniej by razem żyć nie jest
nam dane.
Nie słyszę już codziennie Twego głosu
Odbija się on tylko gdzieś echem daleko
Wśród szarych budynków świata kresu
Unosząc się na jesiennych liściach
lekko.
Na koniec świata lecą Twoje dwa wyszeptane
słowa
Które czekały w Twoich ustach zamknięte
Aby na widok mnie rozwiązała Ci się mowa
Chciałaś, aby przypieczętowały je pocałunki
namiętne.
Kap, kap … stuk, stuk …
Nie! To już nie łzy, to ich echo
Twoje dłonie otarły moje policzki
Płacz odchodzi, nie słyszę go, jest już
daleko
Zamykam bańkę płaczu, razem ze mną zapinasz
guziczki.
Nie ma sensu pogrążać się w smutku
Tak mi kochanie powiedziałaś
Wszystko uspokoi się powolutku
Dziękuję Ci, że zawsze obok mnie stałaś.
Trzeba żyć dalej, będąc razem czy osobno
Odkryć drugą stronę medalu
Kochać nam wolno
Ale pamiętając przy tym o zachowaniu
umiaru.
Wolno nam zachwycać się piękną chwilą
Są one nieustanną częścią życia naszego
Które jednak nie jest tylko jedną milą
Ale namiastką wszechświata wielkiego.
Więc niech dalej toczy się nasze życie
Zawierzmy je nieobliczalnemu losowi
Nie upadajmy od razu przy wspólnym
starcie
Trzymajmy się za ręce, a nasza siła znów
się odnowi.
Pamiętaj! Mój cień zawsze za Tobą kroczy
Będę zawsze czuwał u boku Twego
Posiadasz cząstkę serca mego
I jeśli zechcesz mnie zobaczyć –
zamknij swoje oczy.”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.