Niepewność codzienności.
Niepozornym uśmiechem
budzę barwy świtu
zaklęty poprzez świata smak
emocje sięgają zenitu.
Niemrawy ruch ręki z chmur
już martwa jest nadzieja
z zawiści zbudowany mur
żadne z marzeń nie doczeka spełnienia.
Dziwaczny znak na znaków tle
kontrowersję budzi
czy może ten kolejny raz
nie dotrze więc do ludzi?
W szepcie krzykiem powiedziane
może jednak to coś da
może wszystko nie stracone
póki co niepewność trwa
moje myśli przemęczone.
Przez ocean pustych słów
płynę łódką cnoty
wygłoszono już tak wiele mów
na więcej już nie mam ochoty.
Bez szczerości - jak bez wody
ludziom ludzie nic nie dają
chociaż wiara w ludzkość młoda
już grób w kłamstwie
dla niej mają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.