Niepokój
i choć radość się z piersi wydziera,
a w płuca powietrza nie mogę złapać;
i choć uśmiech na twarzy się rozszerza,
że zajad stał się mą codzienną normą;
i choć nogi w porywie muzyki
same zaczynają się uczyć chodzić;
i choć z bliska czy z daleka
już nie słyszę ludzkich głosów
i ludzkich złości;
i choć w sercu mym krew się burzy!
rozrywa naczynia, wylewa się do tkanek!
jak burza, tornado czy tsunami...
i choć w tym wszystkim!
czuję się szczęśliwy
że od zaraz w wiatr mógłbym się zamienić
i wszystkie kraje splądrować!
nagły niepokój duszę porywa
by w nocnym świetle gwiazd
poszukać wielką kulę srebra
i w tej jasności zawyć do niego,
do księżyca...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.