Niepokój szczęścia
„Miłość jest wszystkim, co istnieje- To wszystko, co o niej wiemy”
Księżyc nad nami lśni,
Rozświetla mrok nocy.
Słabe światło gwiazd
w oddali się tli.
To nie sen.
Nie znikneliśmy o północy.
Nie odnajdzie nas tutaj nikt.
Jesteś przy mnie tak blisko,
Tulisz mnie w ramionach,
Niczym w najpiękniejszych snach.
Podświadomie czuje że jest jeszcze ona.
Ogrzewasz mnie własnym ciałem.
Mówisz: ”Tak bardzo kochać Cię
chciałem”
A ja tak bardzo kocham Cię.
Nic nie liczy się oprócz nas.
Chciałabym zatrzymać czas.
Powiedzieć „Chwilo trwaj, jesteś
piękna”
Odnalazłam swój własny raj.
Czytasz w moich oczach.
Ja nie widzę w twoich nic.
Zgłębiasz tajemnice moich myśli.
Ja tylko słodycz twoich warg.
Oddałam Ci serce i duszę
Za jeden czuły gest,
Za jeden czuły szept.
Boję się, choć podobno nie muszę.
Tam może czekać ból i rozczarowanie.
Gdy nas odnajdzie
Nie wiem co się stanie.
W tę noc razem do gwiazd odlecimy,
Ale ona skończy się,
Powrócimy.
Obudzi nas świt.
Nim wypuścisz mnie ze swych objęć,
Jeszcze razem obejrzymy słońca wschód.,
Głęboko w oczy sobie spojrzymy,
Przyrzekniemy niemożliwe.
Czy to wszystko może być prawdziwe?
Wiem że pierwszy odejdziesz,
Czy może odejdę ja.
Tak boję się.
Moja rzeka szybko płynie,
Jest górskim strumieniem.
Moja dusza płonie żywym płomieniem.
Czy możemy stać się wspomnieniem?
Wiem, że do twojego serca nigdy nie
trafię.
Chce wierzyć,
Ale nie potrafię.
Tak boję się.
Proszę pomóż mi,
Naucz śnić.
Kocham Cię.
Czy Ty kochasz mnie?
Wiem, że nie.
Spotkasz się z nią.
Mówisz, że nie wiesz co zrobisz!
Ja wiem.
Rozpłynie się nasz sen.
Kochasz ją i wszystko od niej zależy.
Mrok czas wyroku odmierzy.
To walka z wiatrakami.
Z nią nie zwyciężę,
Nie takim orężem.
Rzucone kości.
Czuję powiew waszej miłości.
Oddałabym życie za odrobinę twojej
czułości.
Teraz wiem, że miłość to poświęcenie,
to wylane łzy,
to zrozumienie.
Miłość rani.
A wszyscy chcą kochać
i być
kochani,
choć jeden jedyny raz.
Miłość wszystko Ci wybaczy,
a kiedy trzeba
to każe odejść,
więc odchodzę.
Tak wiele dla mnie znaczysz.
Tak bardzo kocham Cię.
Lecz mojej miłości
nie wystarczy na
nas dwoje.
To nie uniknione.
Wiemy to oboje.
Odejdę.
Księżyc zgaśnie.
Tak nie kończą się żadne baśnie.
Wiara, nadzieja, miłość.
Te trzy razem trwają,
wciąż szczęście dają
lub ranią.
Słony smak łez.
W tej ciemności
poczuję chłodny dotyk samotności.
Wiedziałam, że tak to skończy się.
Cierpienie
-to było moje przeznaczenie.
Nadzieja w serce trafiła.
Wiara zmyliła.
Teraz odchodzi w zapomnienie
Pytanie: Co będzie z
nami?
Stanie się nieznaczącym wspomnieniem,
Anioł Śmierci otuli skrzydłami.
Wierzę, że będziesz szczęśliwy.
Czy los okaże się sprawiedliwy?
Czy ja będę kiedyś jeszcze?
Żegnaj...
Komentarze (1)
To potok słów - ale to chyba pożegnalny list ,więc
chyba nie powinnam zostawiać komentarza.