Nieposkromiony burzowy Wiatr
Łąki łan spowity mgiełką
Wyrwany z zamyślenia
Kołysze swoją zieloną sukienką
Unosząc się krzykiem od niechcenia
Zalane wichrem kłosy złote
Kłaniają się aż do gleby
Rozwiane włosy malują błotem
Łamiąc się w pół nie na niby
Młodziutkie grzyby drżą mimowolnie
Trzymając w rękach kapelusze
Pragną swe życie wieść spokojnie
Lękając się o bezcenne dusze
Na krzewach róże pąsem spływają
Bezwstydnie muskane tajfunem
Niechętnie podmuchom czas umilając
Wypluwają z ust wrzasku pakunek
Złamane drzewa bezwładnie się chwieją
Resztkami sił powstrzymują upadek
Dzierżąc ostatni skrawek nadziei
Przypominają stado kalekich dziwadeł
A wiatr nieposkromiony burzowy
Zaśmiewając się sarkastycznie
Odmawia w tej sprawie przemowy
Ginąc powoli ze świstem drastycznym
Komentarze (2)
Piekny opis niszczycielskiej sily wiatru przed
burza.Wszystko sie kolysze,chwieje,porusza,przygina do
ziemi,drzy.
Cudo.Klimatdramatyczny?Dla mnie napewno nie.!
Anhedonia to nie jest pierwszy objaw ślepoty, proszę
sprawdzić w Google :)))) Użyłem tylko takiej metafory,
szkoda, że mało przejrzystej.