Nieproszony gość
Nie wie, którędy wszedł,
nie słyszała drzwi, ani kroków,
z nikim się dziś nie umawiała
i było już dawno po zmroku.
Pogodziła się ze swoim życiem,
z tym, że nic na to nie poradzi,
że od paru lat,
codziennie,
zamiast dwóch, jedną kawę parzy.
A tu nagle wdziera się gość nieproszony,
nie siada na kanapie, nie dyskutuje,
wkrada się do jej wnętrza i wszystko
rujnuje,
by po chwili zostawić ją samą,
zapłakaną,
trzaska drzwiami i mówi dobranoc,
nieproszony gość
o imieniu samotność.
Komentarze (2)
samotność przyszła, do drzwi zapukała
samotność jej otworzyła i przyjaciółką została
Pozdrawiam serdecznie
Znam to uczucie, choć żalu nie zgłaszam,
bo zwykle gości ja sam zapraszam!
Pozdrawiam!