Nierzeczywista
Pamiętam twój wzrok przepełniony
światłem
(odblask skupiony w strukturze
diamentu).
Ożywiałaś martwe przedmioty.
Miałaś w sobie ogród i zapach lata.
Inni byli tylko w połowie świadomi słów,
ja –
wiedziałem wszystko.
Więc najpierw lęk i niepewność. W pokoju
już prawie pustym, lecz drżącym od słońca,
czas się zatrzymał,
nim przestąpiłem ciszę zaraz po gongu
ściennego zegara.
Drzwi przede mną,
drzwi za mną z chłodnymi klamkami bez
kluczy.
Za oknem otwartym na oścież – wyniosłe
dęby, korzenie.
Między dębami –
zamiera powietrze.
(Tutaj każdy kształt jest pełny,
nawet rozpięte na podłodze cienie gałązek
i liści)
Czuję, że jesteś, że przeniknęłaś do mojego
wymiaru.
Ale, czy widząc przejrzyściej? Napełniasz
mnie sobą,
swoim szeptem.
Twój dotyk jest tak wrażliwy, aż boję się
głębiej odetchnąć, aby go nie spłoszyć,
nie strącić w nicość.
Powoli zasnuwa się przestrzeń pomiędzy mną
a przedmiotem
– jawą,
co się w sen wdarła.
Wciąż czuję twoją obecność. Obejmuję
próżnię.
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (2)
Piękny wiersz.
Podoba. Kilka fraz - bardzo.