Nieskończony poemat
Od kiedy zatrzasnęły sie do szczęscia
zielone drzwi
Od kiedy przestałeś sie liczyć nawet ty
Zmienił mnie ten niespokojny czas, zmieniły
słone łzy
W niewytłumaczalne koszmary zamieniły się
sny
Wydaje się jakbym znalazła tą swoją w
splocie ścieżek życia
Na niej nie ma miejsca do bólu swego
krycia
Emocje niby nagie, przerażacie mnie
czasami!
Nie mam gdzie uciec, gdzie schować się
przed wami
Muszę cierpieć, muszę czuć, muszę z tym
żyć
Czas nieprzerwanie przędzie mego nędznego
żywota nić
Ścieżka gęsto pokryta cierniem, wspomnienia
pokryte kurzem
A ja myślę, coraz częściej, że nie
wytrzymam tak dłużej
A jednak mam cele, do których warto
zmierzać
A jednak mam przyjaciół, którym mogę
sekrety powierzać
Więc podążam tą pustą drogą od
niechcenia
Ryzykuje wierząc, że nie posiadam nic do
stracenia
Raz twardo stąpam po ziemi, raz zatracam
się w marzeniach
Szukam czegoś realistycznego w
wyidealizowanych pragnieniach
***
Ten wiersz mógłby trwać nieskończenie
Bez końca się ciągnie ta narracja
Bo życie jest jak pociąg, nawet śmierć to
tylko kolejna stacja
***
A ja istnieję w swojej własnej
przestrzeni
I nie wiem czego szukam tak naprawdę
Gdzieś w głębi tylko to czuję, że nie
spocznę póki tego nie znajdę
..dzięki jak przeczytałeś do końca...;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.