(Nie)smaczne zapasy
Zamarynowałam, w słoju, twoje dłonie.
Stoi na balkonie.
Ukisiłam wargi,
będą doprawdy
w grudniu jak znalazł.
Oczy spirytusem zalałam,
wysokoprocentowym
- nalewka na chłody
stycznia i lutego.
Szkoda, że serca twojego,
nie dało się zakonserwować.
Musiałam skonsumować,
póki świeże.
Wiadomo, serce
zepsute, na nic by się zdało.
Mam miłość całą
w wekach.
Gotuję się na zimę, na wolnym ogniu czekam.
autor
DoroteK
Dodano: 2018-10-12 07:57:22
Ten wiersz przeczytano 4931 razy
Oddanych głosów: 72
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (69)
O matulu! Żeby się chociaż przetrzymaly do zimy:)
Bardzo ciekawie
Pozdrawiam
☀
styl nie do podrobienia
Wysublimowany kanibalizm.
Miłego... dnia :)
Najważniejsze części ciała,
zalałaś, zakonserwowałaś.
Jakie efekty to przyniesie,
zimą prawdę już poznamy,
jak na razie mamy jesień,
spokojnie na zimę czekajmy.
Pozdrawiam. Miłego, radosnego dnia :)
to zupełnie nowe podejście do zimowych zapasów
(trochę makabryczne)
Kanibalistyczna kabała.
Pozdrawiam.
No masz Ci los, to się porobiło.
Dobrego dnia DoroteK.
Pozdrawiam:)))
a gdyby tak Kominek, też pomaga!
A niech Cie, DoroteK ;) Swietnie.
Pozdrawiam:)