nieśmiertelne dusze..
W mroku,
na środku pusta przestrzeń,
Czuję ich ciche kroki,
słyszę niewypowiedziane słowa,
Brak mi tchu...
Spoglądam w dal,
wzrok nie sięga granic ścian..
Boję się zrobić kroku,
uwięziona pośród ciemności dusz...
Szukają drogi do światła,
myślą, że nim jestem Ja...
Robią podchody,
skradają się,
raz oddalają...
Rozmawiają o mnie,
pragną uciec przed nieśmiertelnością,
szukają wolności,
w człowieku z krwi i kości...
Przynętą jestem,
rzuconą jak kość do pożarcia zwierzu...
Serce wali,
tętno skacze,
oddech pulsuje...
Pragnę wstać,
przebić się przez mur,
uwolnić się,
od szarej rzeczywistości,
zwalczyć ją,
pokonać,
poczuć ulgę...
Nagle czuję jak się skrada,
boję się,
wiem,
panować nade mną chcę...
Walczę z nim,
każda bitwa przegrana,
wygram wojnę!
Próbuje kolejny raz,
bezskutecznie,
z większą determinacją...
Stał się częścią mnie,
zawładnął,
kontroluje moje ciało,
duszę skazał na wygnanie...
Szukam drogi,
buszuję po świecie,
szukając ofiary,
chcę być wolna...
Szukam ludzkiej krwi,
znalazłam,
wcielam się w człowieka,
cierpi,
taka kolej rzeczy...
tak jakoś...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.