Nieszczęśliwa miłość
Basi...
Spotkała go w ciepły dzień i bardzo wtedy
zakochała się.
Może nie ciepły, lecz którz to wie, ważne
że sercami ogrzewali nawzajem się.
Gdy się ujrzeli, to już wiedzieli,
że to jest to
i chcieli przeżyć jeszcze tych spotkań
chyba ze sto.
Widzieli się częściej i miłość biła im z
oczu,
wszystko inne było na poboczu.
Kochali się często i bardzo namiętnie,
a rozstawali ze łzami, niechętnie.
Radośni byli, gdy mieli siebie,
gdyby razem byli, żyli by jak w niebie.
Lecz niestety ona nie mogła być z nim,
pomimo tych wszystkich cudownych chwil.
Miała już ułożone życie dokładnie,
lecz jej serce spoczywało na wąwozu
dnie.
Bo nie była szczęśliwa w życiu tym,
wolałaby, aby wszystko poszło w dym.
Lecz nie mogła duszyczek maleńkich
zostawić,
nie mogła dzieci matki pozbawić.
Kochała je bardzo aż do szaleństwa
i tak bardzo chciała ich bezpieczeństwa.
Więc zgodziła na się na katusze
i nikt nie wie jak to męczyło jej duszę.
I męczyło też ciało i sen, i poranek,
kiedy był obok niechciany kochanek.
I smutna historia ta opowiedziana,
abyś Ty był szczęsliwy proś o to Boga na
kolanach!!
Obiecałam i voila!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.