Niewidzialna nić...
Trzymał mnie z całej siły...
Mocno chronił przed innymi...
Prowadził za rękę, z zamkniętymi
oczami...
Kochał... kochał... jak... siostrę? ...
Widząc Jego twarz serce krwawiło...
Kilka razy spojrzałam nawet w oczy...
Wirtualna miłość...
Kazał mi ufać...
O nic nie pytać...
Bo tylko On mógł zadawać pytania...
Nie mogłam ich zostawić bez
odpowiedzi...
W zamian za nie dawał Swoją dłoń...
Którą trzymałam kurczowo...
Przyciśniętą do serca...
Nie dawał wątpliwości w sprawie tego
"związku"...
Choć nigdy nie powiedział że kocha tą
dziewczynę...
Więc łudzić się pozwalał...
Choć zawsze znałam prawdę...
Wyimaginowane serce...
Które dał mi...
Po tej stronie było tylko moje...
I nic nie było takie, jak wcześniej
znałam...
Inny świat, inni ludzie, Jego
przyjaciele...
Nie dali akceptacji, po prostu
nienawidzili...
A ja czekałam...
Starania daremne...
On szeptał, że przecież jestem inna,
silna...
Ja tej mocy jednak nie posiadałam...
Pozwolił zyskać pewność, a nawet uśmiech
szczery...
Co wcześniej przecież było nie do
pomyślenia...
Lecz miłość jest przedmiotem za który
płacisz łzami...
I ja zapłacić muszę...
Choć duszę moją leczył, to teraz nie
pomoże...
Emocje skaleczone...
I przymykając oczy ta wizja przed
oczami...
To trwa sekundy ułamek...
Ostrze srebrne delikatnie błyszczy...
A szkarłat zlą daje mu sławę...
Spoglądam w moją krew i widzę moje
serce...
To miłość niby tylko, a tak prawdziwie
rani...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.