Niewidzialny...
Spoglądam na czerwony horyzontu kres.
Wiatr, tak zmienny, jak ja, owiewa moją
twarz
Troski towarzyszą niczym mały, wierny
pies.
Co zrobić by mnie opuściły? – Ty mi
wskaż.
Wody bezkresnego morza pochłaniają moje
łzy.
Na kamieniu wykładam swoich smutków ból.
Na strunach wiatru grają wspomnienia me i
sny.
Ty karzesz im to czynić, niczym pan i
król.
Przesypuję piasek dłonią, jakbym nad czasem
miała władzę.
Lecz tego co zdarzyło się już nie cofnę,
nie odmienię.
Kiedyś może sobie z tym poradzę.
Muszę obudzić się ze snów i wrócić, tak jak
ptak na ziemię.
Niewidzialny jesteś, lecz oko moje Cię
dostrzega,
Poruszasz falami myśli, słońcu karzesz
czynić blask.
I ta znana mi melodia do mnie znów
dobiega.
By budzić każdego ranka niczym poranny
brzask.
Komentarze (1)
Ślicznie napisane . pozdrawiam +