Niewinnie...
Najpierw na niego niewinnie patrzysz,
później niewinnie wypatrujesz...
Potem czekasz, aż on Cię zauważy...
Gdy tylko spojrzy,uśmiech masz na
twarzy...
Chciałabyś mieć więcej i więcej,
ale czegoś jeszcze się boisz...
Tuż za zakrętem on sobie stoi,
szykujesz przyciągający uśmiech
i w jego strone go ślesz...
I odrazu myślisz, że wgapiał się w
ciebie,
jakby zobaczył anioła...
Następnym razem on szuka Cię wzrokiem,
ty udajesz, że nie widzisz,
z uciskiem serca przechodzisz..
A później przeżywasz jak oszalała...
Bo masz po co żyć,czekasz na ten
uśmiech,
który znikąd się wywodzi,
to najpierw życie osłodziło,
a wkrótce okrutnie ochłodzi.
Komentarze (3)
A, wszystko zaczyna się od niewinnego spojrzenia...
kończy się różnie, czasami chłodem...
To perfidna gra. Prosta jej zasada: Czy się
wykorzystać (każde na swój sposób) da?
Tak, życiem pisana historia...
Świetnie balansujesz uczuciami odbiorcy, czułam się
jakbym była świadkiem tego, co opisujesz w swoim
wierszu... Pięknie!