Niezaczepnie
Brudu już odpadły płaty z naszych
śnieżnobiałych szat
O asfalt oczywisty roztrzaskane w drobny
mak!
A mocne skrzyżowania naszych linii
papilarnych
Wzywają pogotowia do wypadków
nadzwyczajnych
Pod paznokciami pyłki tylko, a dawniej
płomień skóry
Łachmany dziś na plecach - szorstkie,
niestrojne mundury
No i oczy niezaczepne spoglądają w inne
strony
Tam gdzie liście z drzew spadają, między
mury i betony
Spoglądamy dziś na siebie – te dwa filmy
pełne rys
Już nie taki atrakcyjny - niekompletny,
krzywy zgryz
Jednak ci co z boku stoją, jakoś uwierzyć
nie mogą
Że te łyse końce kija dalej idą wspólna
drogą…
Komentarze (3)
Zaciekawił mnie ten wiersz, miłość jakaś taka
przebrzmiała i szara ale trwająca...pozdrawiam:)
Skoro brud odpadl szaty nie moga byc sniezniobiale,
mogly kiedys byc / poza tym asfalt oczywisty ? - nie
rozumiem zwrotu / poza tym jest cos w wierszu co
sprawilo ze przeczytalam z zainteresowaniem
Ma jakis inny styl :-)
Ciekawy wiersz.Pozdrawiam.