Niezły ubaw.
Uchylam okno,
otwieram drzwi.
Słyszę śmiech,
ktoś ze mnie drwi.
Drwi ze mnie wiatr,
śmieją się drzewa.
Śmieje się kot,pies,
śmieje się mewa.
Wszyscy wokoło,
ze śmiechu pękają.
Wszyscy wokoło,
niezły ubaw mają.
Drwin i śmiechu
nie ma tu końca.
Od wschodu aż
po zachód słońca.
Nocą nietoperz
ze mnie sie śmieje.
Sowa w rytm jego
na gałęzi się chwieje.
Księżyc z radość
zachaczył o drzewa.
Gwiazdy ze śmiechu
pospadały z nieba.
Pewnie ciekawość
teraz was zżera.
Co się stało,
co za cholera?
Z przerażeniem krzykniecie
w końcu ojeju.
Ktoś im przeczytał
sirk-a wiersze na Beju!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.