Niezmiennie
na początku minęło kilka lat zanim stojąc
na palcach ciekawośći
chwyciłem się wreszcie brzegu kuchennego
stołu
matka która nie paliła w zasadzie wcale
mówiła o ostrożnośći
ale dekalog czasu między tabliczkami
czekolady kusił i kusił
to że go nie oszukasz (nie daje też
złudzeń) słyszałem raz po raz
a co gdybym przy niej nigdy nie dorastał
tato zostawił komódki
i wizjer w drzwiach pochylił się znowu dla
wyższego celu
albo nie wstawał wcale
dziś odrestaurowana kuchnia chociaż nie
minęło zbyt wiele
prawdy o bezradności wychowania przygarniam
ją miesięcznikiem
za późno żeby dorosnąć teraz gdy na wiosnę
patrzę inaczej na
ciebie tak samo a koszule wiszą
niewyprasowane
to że go nie oszukasz (nie daje też
złudzeń) słyszałem raz po raz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.