Nigdy nie miałem mieć końca
dla Marty...
Nigdy nie miałem mieć końca
Lub umierać szczęśliwym,by zacząć żyć od
nowa
Ramionami tulić do siebie promienie
Słońca
I wtedy odszedłem bez słowa
Nie będę płakał, to nic nie zmieni
Najważniejsze, że jesteś...Gdzieś tam
Otulona światłem, kochanka cieni
Być może sama, jak ja- na zawsze sam
I Próbuję Cię dotknąć, wydostać ze mnie
I czuję...Znów we mnie wnikasz
Na mojej skórze, na duszy dnie
Jesteś..i nagle znikasz
Komentarze (1)
Po prostu brak słów... Niesamowicie podoba mi się Twój
wiersz.. Osobiste refleksje zostawię dla siebie.
Pozdrawiam- Nika.