Nijaki wój o to co zawsze
W locie rozważań i myśli
choć na skraju szaleństwa
lgnę dalej do przodu
porzuciwszy dawno zasady bezpieczeństwa
Mijam po drodze smutek
mijam radość i uniesienie
im bardziej wierzę że to prawdziwe
tym bardziej pogrążam siebie
Czytając wiersze na polskim
nikt mnie nie rozumie
choć zawsze jestem sobą
nikt z nich tak nie umie
Targają mną demony
złości opętania
choć pozornie drobna rybka
w rzeczywistości pirania
Z wiekiem po przemianach
przed lustrem się przyglądam
niby to logiczne
lecz wciąż nie wiem czyje odbicie
oglądam
Czas w końcu nadszedł
na przełomu okres
choć brak tu żołnierzy
będę walczyć po kres.
Rozglądam się po bokach
widzę barwy nieba
Trzymam w ręku szczęście
nic więcej mi nie trzeba
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.