nikogo nie ma w domu
czterdzieste czy pięćdziesiąte
nic nie pomogą te klucze,
im więcej ich nagromadzisz
tym dalej do słowa – uciec.
puk, puk…
otwórz, to ja, twoja starość
płacz próżny, nawykłam moknąć
nie barykaduj się złudą,
wchodzę przez lustrzane okno.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.