Nim nadlecą śmigłowce
Nie bój się
w gruncie rzeczy nic nie jest ci w stanie
zrobić krzywdy
Wiesz… tak naprawdę to pewnie nikt
tego nawet nie pragnie
Może nikt o tym nie myśli nigdy?
Żeby zadać Ci ból
Żeby mi zadać ból
Nie martw się Nie martw się Ja się nie
martwię
Trzymaj się, bo ja odjadę
Okaleczona, Okaleczony pod gradem
Pod ostrzałem lodowatych kul
Które sprawiają ból
Nim nadlecą śmigłowce
I przebija mnie na wylot
Chce cieszyć się chwila
Nie brać życia na wynos
Weźmiemy ślub ja i moje życie
Po wielkiej ceremonii pójdziemy w
ukrycie
Nie zapomnę zbudować w moim domu okien
Nie zamknę drzwi na klucz, spojrzę trzeźwym
okiem
Nim nadlecą śmigłowce
I przebija mnie na wylot
Hukiem śmigieł
Pogrzebią mnie żywcem
One są coraz bliżej
Ja uciekam stad żyć chce
Pytania w głowie
Gdzie na nie odpowiedz?
Jak być dobrym chrześcijaninem?
Chciałbym zobaczyć światło nim zginę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.