Nim odejdę
Nowomodne podejście drugie,
Nieodmiennie nastrojone pozytywnie,
Zarzucone czarną zasłoną na oczęta,
Te wielkie, wpatrzone w kosmos,
W pustkę pełną nicości,
Ukochane, pełne samotności.
Również mam oczy,
Małe, zawężone go granic możliwości,
Pełne tego, co innych deprymuje,
Stanowcze, ulubione przez muzę,
Zakochane w marzeniach wszelkich,
Całujące wzrost i upadek,
Napawające się obłędem.
Wzgórz na Ziemi lepiej wznosić,
Niby Bóg, nie potrafisz,
Za to ból nadchodzi warstwami,
Na Ciebie, nie Twoje, lecz moje.
Kwiatem pokaż, co umieć chcesz,
Czego potrafić pragniesz,
Cóż uniknąć łakniesz,
O czym myśleć wstyd,
W związku z czym dumasz ciągle?
Kochasz nadchodzić, przechodzić,
odchodzić,
Nie chcesz latać,
Nieumyślnie gwiazdy strącasz,
Skrzydła chowasz, planety niszczysz,
Koisz smutek, znów zabijasz.
Kłamię Ciebie światem nagłym,
Wznoszę populację z siebie,
Odnoszę się nie zawsze tak.
Ale gdy już uśniesz,
Pochylę się nad Tobą,
Musnę wargami Twoje wargi,
Dłonią po piersi przesunę,
Naciągnę kaptur czarny na głowę,
Ustosunkuję się, zniknę.
Komentarze (1)
Bardzo pięknie logicznie Dobry wiersz:)