No name
„No name”
Późną nocą gdy już wszyscy śpią,
Budzę się ja by spotkać ją.
Jawi się za dnia jawi się w nocy
Niejeden chciałby zaznać jej pomocy,
Skraca nad wyraz ludzkie cierpienia
Zatem i ja w niej szukam ukojenia.
Modlić się o to zaś nie wypada,
Gdy wiesz że nie na ciebie kolej
przypada.
Decydować w tej chwili jeden tylko może,
Uprzejmie więc zwracam się do ciebie
Boże,
Spraw by tu przyszła kiedy zamknę oczy,
Niech zjawi się dziś niczym sen
proroczy,
Zabierając bezboleśnie me ostatnie
tchnienie!
W obliczu prawdy urzeczywistnij to
pragnienie.
Chciałbym już odejść z ziemskiej
doczesności,
Być może okażesz mi trochę litości,
Lub jak wolisz sprowadź na dobrą drogę
Wtedy i ja całym sercem pomogę!
Zbłądziłem i wiem że źle postępuję,
Każdego dnia przeciwko sobie ludzi
buntuję.
Przyjdź do mnie by nie było za późno,
Spójrz jak ten sznur nad głową lata
luźno
Rozbudź na nowo ospałe sumienie,
W głębi duszy skryło się takie
marzenie…
Komentarze (1)
Czy to o śmierci mówisz z takim optymizmem. Lubi
przychodzić ok. godz. 4.00 nad ranem nieraz wcześniej.
Ale tak do końca to nie wiem czy o nią Ci właściwie
chodzi (może lepsza byłaby w jej miejsce nadzieja:-)