NOC
obudził mnie dramatyczny
skowyt nocy
świst noża rozcinającego podświadomość
chrupnięcie zgniecionej gałęzi snu
szelest smoczego skrzydła
jazgot klaksonu krzyku księżyca
w pokoju
jak w szklance ciemności
zanurzona
wraz z żyrandolem, z którego wyciśnięto
jakiekolwiek możliwości światła
próbuję nie poruszyć się, otoczona
trylionami gwiazd
które są jak igiełki żółtej opuncji
drobniutkie, przebiegłe, dotkliwe…
struna księżyca wygięta
w łuk
muzyki
tęsknoty
lęku
rozpaczy
noc jest tą porą, w której wyją wilki
kiedy nawet niektóre bestie stają się
bezbronne
z ciemnych szczytów
zbiegają meteoryty
jak niedźwiedzie
świat jest jeden, nie ma dokąd uciekać
poeci zanurzają się w czekoladowym
futrze
zwierząt
zegary jak syreny strażackie
oznajmiają palącą bliskość
wampirów
wytrzymałość stoi w płomieniach
mroku
szorstkość ognia wyswobadza instynkty
poezji
wszystko musi się skończyć
żeby coś mogło
powstać
zmarli przechodzą przez ściany
szklanka pęka
noc pozbawiona granic
rządzi się własnymi metodami
zmarli zastępują żywych
Komentarze (4)
lubie czytać twoje mysli ....
pobudzasz receptory pod włosami do
intensywności...dziekuje...pozdrawiam...
wiersz jest ładny można dopracować podoba mi się
napięcie i słowa oddające klimat
struna księżyca wygięta
w łuk
muzyki
tęsknoty
lęku
wiersz emocją i dobrą refleksja
Wiesz, kim są ci zmarli? To my, wciąż nieprzebudzeni,
a którym nie wiadomo dlaczego, dano zaszczyt stąpania
po ziemi i życie. A noc... Noc wybawieniem. Tak samo
martwa, jak my, więc gdy jest ciemno tworzymy różne
obrazy ku własnym potrzebom. Tak, wyimaginowany świat,
w którym trupy są martwymi. Oszukujemy siebie, i czuć
tylko zmętniałą słodycz.
Noc grozy...nie każdy tak ją przeżywa...lecz po nocy
przychodzi świt i zanikają straszydła...