Noc
stówa pognieciona na stole,
przepełniona popielniczka petów...
zatęchłe powietrze zastyga w bezruchu,
przecieram oczy nad moim światem.
okruchy z chleba pomiędzy literami,
w kieliszku resztki niedopitych łez...
w mrocznym korytarzu mija mnie
bezsenność,
zagryzam wargi do czerwoności.
w kącie sto pierwszy list niedokończony do
Ciebie
z oddali echo niesie muzykę by wypełniła
pustkę ...
zapadam w chilloutowy trans,
myśli me kradnie Twa dusza.
To moje kolejne "skrawki".
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.