Noc
Znów czerni szkrzydła okryły ulice,
niczym w przestrachu blask latarni
zagasł,
ostrożnie kroczę jakby po nitce,
jak cień za plecami wśród ciszy się
skradam.
Wciąż dziwnych wizji mój umysł doznaje,
swe oczy kieruję ku tarczy księżyca,
pełnia ciemności tak siłe mi daje,
jak sen upragniony, niezbędny do życia
Wiatr wciąż kołysze mocarne dęby,
gra na ich liściach ballady szumiące,
I kiedy ja wielbię te wszystkie dźwięki,
to inni czekają aż wyjdzie złe słońce.
Przemierzam pól łany, z tęsknotą w mej
duszy,
ja postać wśród nocy, zbłąkany
wędrowiec,
z nadzieją podążam bym strach w sobie
skruszył,
By nigdy tej nocy nie nastał już koniec.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.