Noc w lampce koniaku s
Oczy noc omiatają - patrzą choć nie
widzą,
w ciepłych dłoniach podgrzewam koniaczek w
ciemności.
Sączę kropla po kropli gorycz samotności
-
a życie płynie obok ruchliwą ulicą.
Księżyc zajrzał do okna, niebo lśni
gwiazdami,
wiatr płoszy na kasztanach przestraszone
wrony.
Po kraciastej poduszce spływa strumyk słony
-
to koniaku kropelki mieszają się z
łzami.
Tyle marzeń i szczęścia w jednej lampce
leży
którą w palcach obracam kryształowym
lśnieniem.
Żadna flaszka niestety bólu nie uśmierzy
-
gdy z tęsknotą wracają miłość i
pragnienia.
Nie ma już co ogrzewać, czas dalej się
kręci -
wyniosłem z butelkami na śmietnik
wspomnienia.
Komentarze (18)
I znowu tak jest, że jak czytam Twoje sonety krzyczące
tęsknotą, to coś mnie w środku boli, pewnie to
współczucie... pozdrawiam Cię serdecznie Andrzeju
Twoja tęsknota za Rudą piękne sonety rodzi.
"Noc w lampce koniaku",
nigdy nie ma smaku.
Pozdrawiam Andrzeju, nie wiem co powiedzieć
nadal się wypłakujesz. Jak Ci pomóc?