NOC LISTOPADOWA
Zegar już nieraz wybił godzine dwunastą
W której wszystkie słowa cichną, aż
wreszcie umilkną
rzeczywistość miesza sie z bajkami
w których jesteśmy królami
w których my żądzimy aż dźwięk budzika nie
usłyszymy
ogników jest pełno na niebie
które mrugają bez przerwy do CIEBIE
mrugają ze smutkiem żalem
gdyż ziemia niegdyś była ich rajem
gdy słońce przebija się przez odmenty
mroku
ogniki gasna, uciekają w amoku
by skryć się w groboach
w ostatnim ich domu
gdzie nie będą przeszkadzać nikomu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.