Nocą...
https://www.youtube.com/watch?v=_r2FEdFh7tk
tak po prostu,
zabrakło miejsca na treść.
Iskrzy sterylizacja migawek.
W wyjałowionych scenach,
świeżo przygarnięty wyraz twarzy,
zaraża bałaganem.
Czekanie,
notorycznie wykrada tlen z powietrza.
Przytulam pierś do cierpliwego medalu,
a później przejmująco
zawodzę.
Serce wciąż lubi przynosić patyki,
więc - rzucaj,
rzucaj (mnie) je,
nastrojowymi, czarnymi seriami.
Obok nas - wszystkie błędne koła,
powstałe z przymrużania oka
(ulubionej zabawy wariatów),
dostają choroby morskiej.
Piana jest,
ale kłopot nie potrafi się zagotować.
Asertywność i ja.
Przykro patrzeć,
jak się mijamy.
Komentarze (63)
:))
Aniu, w tym tekście niczego nie ma, prócz świeżego
soku, wyciśniętego z zawodzenia;)
albo z nawiedzenia...zależy w którą stronę przechylić
głowę:)
Poszamaniłam trochę, ot co:)
Miłego:)
Mam problem z interpretacją, ale czuję
ciężar tej nocy. Miłego dnia.