nocna zmiana(część III tryptyku)
Nim dwunasty gong uderzy
Skończy się mój senny odlot
Przez sen słyszę hejnał z wieży
Co w Krakowie stoi od lat
Wstaję więc, .. jak długo można
Spać choćby po nocnej zmianie
I znów widzę i znów patrzę
Żono ..moje ty Kochanie...
Nim z łazienki wrócę Ty już
W mig pościelisz moje łoże
I talerze do obiadu
W idealny szyk położysz
Dzieci! Dziś jest obiad wcześniej
Bo Tata ma na nocną zmianę
Prosimy was, nie marudźcie
Szkraby nasze ukochane
Dużo czasu nam zostało
Chodźmy więc na długi spacer
Dzieci! Jak się one cieszą!
Ukochane skarby nasze
Choć wiatr wieje i szaruga
Swym zwyczajem jest jesienna
Nic nie szkodzi kiedy dzieci
Chroni szczelna pelerynka
Chwile te mijają szybko
Taka dola jest człowieka
Że po radosnej ekstazie
Zwykła, znojna praca czeka
Jakże sen odgonić trudno
Kiedy wokół ciemno, sennie
Wloką się godziny długo
Nim powita mnie mój zmiennik
Pilnuję się by nie zasnąć
Jak hamak tramwaj kołysze
Koła jego metalowe
Wczesnoranną gryzą ciszę
Jestem w domu, przebudziła
Się ze snu moja żoneczka
Uśmiech jej, nagroda miła
Zaprasza mnie do łóżeczka
Jeszcze tylko spojrzę na me
Pociechy, co śpią snem błogim
Przytulam się... żonko miła ...
Jakże ciepłe Twoje nogi...
Dobra, sen może zaczekać
I zmęczenie też, bo przyznam
Że w tej chwili mam ochotę
Tobie raz kolejny wyznać
Że cię kocham jak Romeo
Choć czas leci, wciąż od nowa
Niech się mego serca szczęście
Zawsze w Twoim sercu chowa
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.